Nie wszyscy śledzą mój kanał na YouTube i wiem, że nie wszyscy wiedzą, jakie były kulisy i powody naszej przeprowadzki do Hiszpanii. Nie udzielam się tutaj jakoś turbo regularnie jednak wyprowadzka z kraju to iście wyjątkowa przygoda i wiem, że będę przekonana jeśli choć raz na jakiś czas nie pospisuje swoich myśli z tym związanych.
Ale od początku…
Jak to się stało, że wylądowaliśmy w Hiszpanii?
Jakiś czas temu podjęliśmy decyzję o sprzedaży naszego mieszkania na Powiślu w Warszawie i zamianie lokum na coś większego nieco dalej od miasta. Głównym powodem poszukiwań był nasz pies oraz dorastający maluch w domu. Choć ja osobiście uwielbiałam nasze mieszkanko przy Bulwarach to mój mąż ma pewną przypadłość - po 5 latach w jednym miejscu zaczyna go strasznie nosić 😄 i pilnie potrzebuje zmiany. Tak też namówił mnie na zrobienie niezobowiązujących zdjęć mieszkania, które na pewno i tak się prędko nie sprzeda. Oh, w jakim byliśmy błędzie!
Mój szwagier, który jest agentem nieruchomości znalazł nam klientów jeszcze przed puszczeniem ogłoszenia w świat, a im z kolei bardzo zależało na czasie. W związku z tym mieliśmy kilka miesięcy, żeby znaleźć dla nas dom - finalnie czas ten udało się wydłużyć do pół roku ale niestety niezbyt wiele to zmieniło. Nie udało się nam znaleźć idealnej oferty... lub chociaż takiej, która spełniałaby nasze wymagania w tych najważniejszych aspektach. A naprawdę intensywnie szukaliśmy! Każdego weekendu jeździliśmy oglądać kilka domów jednak bańka nieruchomościowa, która miała miejsce w 2021 roku nas dosłownie dobijała! Ani trochę nie uśmiechało się nam wydawać całych życiowych oszczędności na coś co wcale nie było warte tych pieniędzy, a z kolei ani na remont ani na stawianie czegokolwiek od zera nie mieliśmy ani czasu, ani ochoty. Uwierzcie mi - nie nadajemy się do tego 🙂
I tym sposobem, zostaliśmy z niczym 🙂
Koniec końców stwierdziliśmy, że to chyba znak, żeby nie kupować teraz nieruchomości w domu i postanowiliśmy wcielić w życie plan C, o którym myśleliśmy właściwie odkąd tylko się poznaliśmy czyli - wyprowadzka za granicę. Niezobowiązująco wysłaliśmy kilka zapytań o wynajem mieszkania w Andaluzji i tak się złożyło, że mieszkanie w którym finalnie mieszkamy odpowiadało wszystkim naszym potrzebom (które są niemałe przy 75kg mastifie i na ten czas rocznym dziecku) i do tego wszystkiego było możliwe do wynajęcia niemal od zaraz bo były jeszcze dwa miesiące do rozpoczęcia sezonu. W międzyczasie udało nam się szczęśliwie wynająć mieszkanie w naszym budynku więc musieliśmy się przeprowadzić na okres miesiąca przed przylotem by nasi kupujący mogli już się wprowadzić do naszego… tfu, swojego mieszkania 🙂
A dlaczego Marbella? Otóż...przez przypadek! Nie mieliśmy zielonego pojęcia jaki jest obecnie boom na tę miejscowość, nie mieliśmy pojęcia, że została wybrana najlepszym europejskim kierunkiem wypoczynkowym 2022 roku, nie mieliśmy pojęcia ile filmów i seriali się tutaj teraz kręci i nie mieliśmy też pojęcia, że w chwili obecnej połowa polskiej śmietanki towarzyskiej się tutaj sprowadza. Gdybyśmy to wiedzieli, możliwe, że mocno by to nas odstraszyło :) Ponieważ chcieliśmy odpocząć od zgiełku dużego, hałaśliwego miasta.
Poza tym postanowiliśmy pójść na żywioł i nie sprawdzaliśmy za bardzo ani miasta ani okolicy, postanowiliśmy, że raz się żyje - umowę mamy wstępnie tylko na rok, więc pojedziemy i pożyjemy. Przed wyjazdem jeszcze szybko się hajtneliśmy, grupowo zaliczyliśmy covida, ja zamknęłam firmę i pojechaliśmy w siną dał spróbować sił na hiszpańskiej ziemi!
Szczęśliwie bardzo się nam tutaj spodobało i nie żałujemy decyzji :) Co więcej po regularnych publikacjach relacji na moim Instagramie jeszcze dwie polski postanowiły się tutaj przenieść! Wow :)
I tak zaczęłą się nasza wielka, hiszpańska przygoda, która relacjonuję dla Was regularnie na Instagramie oraz na moim Youtubie. Tam znajdziecie całą masę vlogów z różnych wycieczek po regionie, na które Was serdecznie zapraszam.
No comments:
Post a Comment