Cześć!
Dzisiejszy post będzie nieco odbiegał od mojej standardowej tematyki jednak tak najłatwiej będzie mi opowiedzieć Wam o wszystkim co zabrałam ze sobą do szpitala. Być może nawet nie to co zabrałam, a to co się przydało lub wręcz przeciwnie będzie tu istotniejsze, ponieważ patrząc teraz po kilku miesiącach na moją "check listę" wiem, że obecnie wyglądałaby ona zgoła inaczej. Tym właśnie doświadczeniem chciałabym się dziś z Wami podzielić - pewnie macie już dość słuchania tego podczas ciąży, jednak pamiętajcie, że każdy poród jest zupełnie inny tak samo jak każda rodząca oraz jej dziecko. Do tego dochodzą wymagania szpitali do których traficie - w jednym możecie dostać pierwszą wyprawkę dla dziecka czy nawet pampersy, a do dyspozycji rodzących będą laktatory - w innym zaś będziecie musiały mieć dosłownie WSZYSTKO swoje. Mój szpital niestety należał do tych drugich :-) Tak czy inaczej kompletowanie wyprawki dla siebie i dziecka polecam zacząć od odwiedzenia strony szpitala i sprawdzenia czego poza wynikami badań wymaga od Was Wasza placówka.
Ja od początku wiedziałam, że rodzić będę drogą cesarskiego cięcia stąd nie znajdziecie w mojej wirtualnej walizce żadnych gadżetów łagodzących ból jednak i tak moim zdaniem jest to wyjątkowo neutralna lista, która przyda się każdej z Was - ja większości, jeśli nie wszystkich z wymienionych poniżej produktów, używam do dziś!
Podstawowy podział na kategorie to rzeczy osobiste dla mamy i dla dziecka. Rodziłam w czasie pandemii, więc o rzeczach osobistych dla osoby towarzyszącej nie było niestety mowy...
Aha! Do rzeczy, które kupiłam w sieci znajdziecie linki w tekście :)
Zacznijmy zatem od...
RZECZY DLA MAMY
TEKSTYLIA & ODZIEŻ:
- 2 piżamy szpitalne - to czy będą z opcją karmienia czy będą po prostu na elastycznych ramiączkach pozostawiam już Wam. Ja miałam takie z opcją karmienia, kupione specjalnie do szpitala i okazało się, że piersi od mleka urosły mi na tyle, że okazały się być zbyt małe. Dlatego teraz kupiłabym rozmiar większe albo wzięła jakieś swoje, sprawdzone koszule nocne, których ramiączka łatwo zsunąć. NIE POLECAM brać jasnych piżam do porodu (obojętnie jakiego). Ja miałam taką i taką i mimo wszystko szczerze je polecam bo mimo mojej wtopy z rozmiarem piersi koszule te są tanie, ciemne, wygodne i bez żadnych dziecinnych zdobień, których osobiście nie cierpię i nie wyobrażam sobie w razie potrzeby iść walczyć o dobro swoje czy dziecka w koszuli do karmienia z nadrukowaną żyrafką :-)
- 2 biustonosze do karmienia - tak samo jak powyżej, bardzo żałowałam, że moje bawełniane biustonosze okazały się być "na styk", mimo, że tu wzięłam i tak rozmiar większe. Dopiero po 2 miesiącach od porodu znalazłam biustonosze, które idealnie sprawdziłyby się do szpitala, ponieważ mają duży zakres regulacji, co przy nawale jest bardzo wygodne. Dodatkowo poród i pobyt w szpitalu jest i tak na tyle stresującym doświadczeniem, że dla mnie był istotny mój maksymalny komfort. Jeśli zdecydujecie się karmić piersią będziecie chodzić w tych biustonoszach 24/7 dlatego warto zostawić te co bardziej finezyjne modele na czas gdy laktacja będzie już ustabilizowana, a na początku postawić na te elastyczne, bez fiszbin i minimum z 3 rzędami haftek. Ja polecam takie w wersji czarnej bo maści na obolałe sutki bardzo ciężko odeprać [klik!].
- 2 ręczniki - jeden do włosów, drugi do ciała - również polecam ciemne. Ja żeby zaoszczędzić miejsce w walizce jeden miałam taki cienki, sportowy z Decathlonu, który zwykle w lato zabieram na plażę.
-Szlafrok - ja wzięłam cienki, satynowy, ale w sumie chyba tylko raz założyłam go dla zasady idąc do łazienki. Rodziłam w czasie pandemii, więc panów żadnych na korytarzach i tak nie było, a na oddziale położniczym jest tak ciepło, że nie był mi zwyczajnie potrzebny mimo, że rodziłam na początku stycznia!
- Opaska na oczy - ja nie potrafię bez niej zasnąć nawet w domu, tymbardziej nie potrafiłam nawet w sali, w której było dość jasno w nocy.
- Wygodne rzeczy na wyjście - cóż, mi się nie udało urodzić w terminie planowego cięcia tylko wcześniej, więc wychodziłam ze szpitala w jeansach i swetrze, w których "tylko przyjechałam sprawdzić co się dzieje" :) ale bardzo polecam przygotować sobie wygodny dres albo jakieś legginsy. Bez względu na rodzaj porodu komfortowe, nieuciskające materiały są zbawienne w tych dniach.
KARMIENIE & LAKTACJA:
- Poduszka do karmienia - ja miałam Kurę Babci Dany marki La Millou i już w szpitalu mnie wkurzała, mimo, że moje dziecko było niewielkie i wtedy się jeszcze na niej mieściło. Jej kształt jednak sprawiał, że syn był ułożony w kształcie banana i jedząc miał głowę niżej od tułowia. Bardzo kiepska sprawa jeśli chcecie uniknąć ksztuszenia czy ulewania. Po miesiącu stwierdziłam, że nie chcę się z nią dłużej męczyć i zastąpiłam ją taką poduszką w kształcie litery C. Używam jej z powodzeniem do dziś, dodatkowo młody ćwiczy na niej teraz stabilizację, a tatuś używa jej do usypiania.
PS z tej samej firmy miałam poduszkę ciążowa w wersji premium - faktycznie materiał poszewki jest przyjemniejszy, ale nie na tyle by był sens dopłacać.
- Muszle Medela - uwaga, muszle to nie kapturki! Przez muszle nie będziecie w stanie karmić jednak jest to wynalazek, który uratował laktację i sutki niejednej kobiety. Muszle to takie wypukłe dyski z wywietrznikami, które nakładacie na sutki pomiędzy karmieniami dzięki czemu piersi goją się i szybciej dochodzą do siebie. Dodatkowo dzięki temu, że nie dotyka ich bezpośrednio materiał stanika możecie na okrągło smarować je maścią, a ta nie zetrze się ani nie pobrudzi biustonosza. Dzięki tym otworkom pierś się nieco wyciąga i dziecku łatwiej ją złapać, co ułatwi dostawianie się każdemu dziecku, nie tylko temu, którego mama ma wypukłe czy wklęsłe brodawki. Żeby tego było mało muszle zbierają kapiące mleko i działają trochę jak kolektor mleka :) Moim zdaniem na początku drogi mlecznej muszle przydadzą się Wam nawet bardziej niż poduszka, bo tą łatwo zastąpić, a muszli się nie da. Absolutny MUST HAVE! [klik!]
PS nakładki przeciw gryzieniu miałam z Tommee Tippee, ale mój syn nie chciał absolutnie z nich pić.
- Maść na sutki - (tej samej za radą pediatry używam do pupy dziecka przeciw odparzeniom) [klik]
- Kompresy Multi-mam - przydatne do wygojenia piersi, jednak jeśli macie już maść z lanoliną i muszle wydaje mi się, że nie będą już potrzebne. Ja trochę na siłę zużyłam. Poczytacie o nich [tutaj].
- Laktator - oj... o laktatorach mogłabym spokojnie przygotować osobny wpis, albo i kilka :) bo to jest istny temat rzeka. Ja od początku planowałam wziąć pojedynczy laktator marki Neno Uno do szpitala, jednak moje widzki na Instagramie bardzo intensywnie przekonywały mnie, że pojedyncze laktatory są do... wyrzucenia :) i dosłownie w przeddzień porodu uległam i wymieniłam w torbie laktator Neno Uno na podwójną Medelę Swing Maxi. Niestety potem tego szybko pożałowałam i to jest dowód na to by nie wierzyć ślepo w to co się słyszy na Instagramie. Różnica jest taka, że Neno jest drobny, nie ma przewodów, można go ładować nawet z powerbanku, używać jedną ręką "w powietrzu" bo mocno zasysa się do piersi i sprawdzi się świetnie do rozkręcenia laktacji gdy na drugiej piersi wisi noworodek (czyli przez cały czas w pierwszych tygodniach). Medela to fantastyczny laktator i uwielbiam go, ale dopiero TERAZ zaczęłam go używać, po trzech miesiącach, gdy mam czas wieczorem żeby wygodnie usiąść przy kontakcie i przeznaczyć na siedzenie w miejscu minimum kwadrans bez dziecka uwieszonego do którejś z piersi. Dodatkowo Neno był dla mnie dużo bardziej intuicyjny i prosty w obsłudze, z obsługi Medeli nie zdążyłam się wcześniej przygotować i skończyło się na tym, że podjęłam jedną próbę ściągnięcia mleka w szpitalu - bez żadnych efektów. Tam elementów jest znacznie więcej i trzeba nauczyć się obsługi wcześniej, o myciu/sterylizowaniu tego wszystkiego w warunkach szpitalnych nie wspomnę. Bardzo żałuję, że zmieniłam Uno na Medelę w ostatniej chwili bo być może udałoby się rozkręcić laktację dużo szybciej i zaoszczędziłabym sobie dwóch nocy wrzasków głodnego dziecka, a jemu samemu dwóch butelek mleka modyfikowanego wlanego przez położne "bo przecież Pani nie ma mleka!". Niestety nie pocieszę Was pewnie tym co napiszę, ale obecnie używam OBU laktatorów. Neno na szybko w ciągu dnia gdy chcę ściągnąć mleko rozwieszając jednocześnie pranie albo po prostu gdy gdzieś jedziemy, a ja chcę mieć na miejscu możliwość ściągnięcia mleka na podróż powrotną, a Medeli wieczorami gdy chcę naraz ściągnąć dużą ilość mleka do zamrożenia bez bawienia się w łączenie porcji. Tak czy inaczej, zaczęłabym od Uno i bardzo bardzo polecam ten laktator do szpitala.
- Słód jęczmienny - jeśli czytałyście o magicznych wspomagaczach laktacji na pewno natrafiłyście na informacje o Karmi i o Femaltikerze. Jedno i drugie opiera swą magiczną zasadę działania na słodzie. Do szpitala wzięłam Femaltiker, jednak po skończeniu opakowania stwierdziłam, że kupowanie go nie ma najmniejszego sensu i potem piłam już tylko czysty słód jęczmienny [dokładnie ten]. Wystarczy rozpuścić łyżeczkę słodu w 1/2 szklanki mleka, ale od biedy w szpitalu sprawdzi się też jogurt czy ciepła woda. Cena w stosunku do gramatury bez porównania do Femaltikera - ja już rozkręciłam na słodzie laktację, a nie zużyłam nawet połowy tego opakowania z linku. W Karmi zawartość słodu jest na tyle mała, że u mnie nie ma za bardzo efektu, za to godzinę po czystym słodzie piersi mam jak skała :) Dla mnie jest to kolejny MUST HAVE i żałuję, że nie zaczęłam go pić intensywniej jeszcze przed porodem jak i po nim.
- Woda - tutaj zdania są podzielone, jedni używają butelki Dafi z filtrem, mi się lepiej sprawdziły zwykłe wody w butelkach - zawsze miałam jedną dużą przy łóżku. Podczas karmienia piersią picie dużych ilości wody jest bardzo ważne.
HIGIENA & INNE GADŻETY:
- Kosmetyki do codziennej higieny: szampon, szare mydło, szczoteczka i pasta, krem, balsam, jeśli macie ochotę to kosmetyki do makijażu. Dzieci nie lubią mocnych zapachów więc warto mieć to na uwadze wybierając produkty do kosmetyczki. Ja spakowałam sobie nawet olejek z Nuxe'a, ale w obawie, że dziecko odtrąci pierś gdy będzie bardzo mocno pachnieć i tak go nie użyłam... mimo, że po prysznicu bardzo kusiło :-).
- Wkładki do biustonosza - Warto awaryjnie mieć tak z kilkanaście par jednorazowych - mi się nie przydały bo pokarm miałam dopiero po wyjściu ze szpitala i nic mi nie ciekło, ale mogą też ochronić biustonosz przed maścią jeśli nie kupicie tych muszli z Medeli. Zwróćcie uwagę, żeby miały pasek samoprzylepny, w innym przypadku będą wędrować po całym biustonoszu.
- Wkładki higieniczne popołogowe - po porodzie będziecie się oczyszczać, czyli krwawić. U jednych trwa to krótko, u innych wręcz odwrotnie. Czasem odchodów popołogowych jest niewiele, czasem bardzo dużo. Wkładki te są OLBRZYMIE (coś jakby powiększyć 5x największą podpaskę, jaką widziałyście w swoim życiu). Ja zużyłam jakoś około 12? sztuk. Dobrze jest mieć awaryjne w domu, by ktoś mógł je Wam dowieść, choć znajdziecie je w każdej aptece i Rossmannie, ale nie każdy mężczyzna da sobie radę ze znalezieniem tego i kupi Wam zwykłe wkładki, a te po porodzie to mogą się przydać co najwyżej do wytarcia krwi z nosa :-) Ja bardzo, bardzo polecam o te. Jedyne, które stabilnie siedziały w miejscu :-)
- Popołogowe majtki z siateczki - są bardzo rozciągliwe, wygodne i świetnie wspierają gojenie się zarówno podwozia jak i blizny po CC. Ja miałam dwie firmy ale powyższe wkładki lepiej trzymały mi się w tych.
- Powerbank - chociażby do naładowania wcześniej wspomnianego laktatora.
- Ładowarka do telefonu z bardzo długim kablem - u mnie okazało się niepotrzebna bo kontakt miałam zaraz przy łóżku, ale podobno bardzo różnie to bywa, a wbrew pozorom w szpitalu ma się dużo czasu na siedzenie na telefonie, bo dziecko ciągle śpi albo ssie pierś :)
- GoPro - oczywiście nie zachęcam do kupowania specjalnie kamerki na tę okazję, ja jednak swoją wzięłam i bardzo się cieszę, ponieważ mam te wspomnienia zachowane w doskonałej jakości na długie lata.
- Termos - chociażby po to by zmoczyć chusteczki dla dziecka jeśli będzie źle reagować na takie zimne prosto z opakowania lub by nie musieć biegać co chwila do kuchni po herbatkę :-) ja miałam taki i trzymał ciepło ok 8h [klik]
- Kilka gumek do włosów
- Proste przegryzki do podjadania pomiędzy posiłkami; lekkostrawne herbatniki, ulubiona herbata, kawa etc.
- Aplikacja do zamawiania jedzenia, lub dużo monet do automatów :)
- Sztućce, talerzyk, kubek etc. - to oczywiście już wedle uznania - jeśli szpitalne sztućce nie są dla Was problemem to śmiało możecie to sobie odpuścić.
RZECZY DLA DZIECKA
TEKSTYLIA & ODZIEŻ:
- Rożek i kocyk - na stronie mojego szpitala wyraźnie było napisane żeby zabrać jedno z tych dwóch, a jak przyjechałam to spytano mnie dlaczego nie mam kocyka? Tak więc pierwszą noc owijałam małego dodatkowo w ten awaryjny ręcznik z Memi, którego de facto nie użyłam do kąpieli bo nie było zwyczajnie takiej potrzeby (wyszliśmy po 3 dniach). Mieliśmy rożek od Mamy Ginekolog i bardzo bardzo je Wam polecam - miękkość jest niesamowita! A teraz gdy mały wyrósł używamy go jako kołderki.
- Ciuszki dla dziecka...
...tutaj mogłabym wymienić całą stertę rzeczy, które ze sobą miałam (a i tak nie starczyło i partner musiał mi dowieźć, bo pobyt się przedłużył o ten jeden dzień plus nie miałam dużej wprawy w przebieraniu) lecz gdybym teraz pakowała młodego wzięłabym:
- 5 par bodziaków z długim rękawem,
- 1 czapeczka,
- 2 kaftaniki lub coś ciepłego na wierzch,
- 3 razy półśpiochy,
- 5 par pajaców ze stópkami, najlepiej z suwakiem*.
*Ogólnie muszę Wam powiedzieć, że jestem OGROMNĄ fanką pajaców, szczególnie tych na zamek, Do szpitala gdybym mogła wzięłabym z 10 par pajaców ze stópkami i nic więcej bo uważam, że są najprostsze i najwygodniejsze, szczególnie do szybkiego ubierania i ściągania ich z noworodka (a badania i obchody w szpitalu są co chwila).
Prawie wszystkie rzeczy dla młodego miałam białe i nie uważam, że koniecznie rzeczy dla dziecka muszą być kolorowe, bo inaczej ich nie dopierzecie ze smółki czy z ulewania. Moje dziecko nie ulewało, a kupki odeprały się bez problemu zwykłą Lovelą jeśli coś się przypadkowo pobrudziło.
Skarpetki i rękawiczki się u nas nie przydały bo mały się nie drapał. Ciuszki miałam mieszane w rozmiarze 56 i 62 plus w domu zostawiłam sobie przygotowane pakiety w rozmiarze 62 gdyby jednak okazało się, że młody urodzi się większy - 56 okazało się być idealne. Teraz jednak i tak wzięłabym już tylko 62, które jest zdecydowanie łatwiej założyć na takie małe, "zastane" ciałko.
- Pieluchy tetrowe / flanelowe / muślinowe - tutaj warto mieć ze dwie większe (np do użycia jako otulacz lub do położenia na przewijaku gdy przyjdzie obchód zrobić badania. Do tego ze dwie, trzy sztuki mniejsze pieluszek typu "ulewajka" choć u nas np nawet ich nie wyciągnęłam, ale nie jesteście w stanie przewidzieć, czy dziecko będzie ulewać. Rodzaj materiału, który wybieracie do otulania radzę dobrać po prostu do pory roku (flanela - zima, tetra - uniwersalne, bambus/muślin - lato). Ja uwielbiam pieluchy bambusowe ponieważ są niezwykle miękkie.
HIGIENA & GADŻETY:
- Paczka pieluch typu "Newborn" - ja miałam te z Bambiboo [klik] i do dziś nie znalazłam lepszych pieluch.
- Chusteczki Waterwipes - jeśli nie macie dużej wprawy w przewijaniu dobrze mieć nieco większe opakowanie.
- Kosmetyki: do ewentualnej kąpieli gdyby pobyt się przedłużył, krem do pupy (polecam wcześniej wspomnianą maść na sutki). Do przemywania oczu czy rączek zamiast chusteczek możecie używać po prostu dziecięcych wacików.
- Awaryjny smoczek dla noworodka - tak tak, ja też nie miałam w planach podawać go dziecku tak wcześnie, ale gdy nie miałam pokarmu, a on nie chciał ssać w nocy piersi bo był już tak sfrustrowany, że nie leci, to było jedyne co było w stanie go uspokoić i dać moim piersiom nieco odetchnąć. Bardzo przydał się też w drodze do domu - w innym przypadku dziecko płakałoby mi na dworze przy minusowej temperaturze więc uważam, że czasem warto wybrać mniejsze zło. Uczulam jednak żebyście nie kupowały popularnych na Instagramie i jednocześnie szkodliwych smoczków Bibs. Ja po przewertowaniu różnych artykułów napisanych przez logopedów/stomatologów na temat smoczków zdecydowałam się spróbować czterech różnych firm i jedyny smoczek i kształt, który zaakceptował (choć też tylko w pierwszym miesiącu) mój syn to ten.
To jest esencja jeśli chodzi o produkty, które moim zdaniem warto zabrać ze sobą do szpitala. W moim przypadku była możliwość dowożenia paczek pacjentkom w ciągu dnia więc część z tych rzeczy miałam odrazu w torbie, a część dowiózł mi partner gdy wychodziłam by niepotrzebnie nie dźwigać. Ze względu na wymogi szpitala spakowałam się w jedną walizkę typu "kabinówka", jedną miękką torbę na siłownie i torebkę. Teraz miałabym gdzieś ich wymogi i spakowałabym się w zwykłą dużą walizkę :)
To wszystko, mam nadzieję, że lista okaże się przydatna!
No comments:
Post a Comment